16 października 2014

Biegnij dynio, biegnij!

Było już o placuszkach z dyni, a dzisiaj kontynuujemy dyniowy temat. Bo dynia jest fascynująca! Zwłaszcza dla dzieci :).




Dynie są różne: małe, duże i gigantyczne (wiecie, że padł nowy rekord Polski? Największa w Polsce dynia waży 598 kg!); pomarańczowe, żółte, zielone i brązowe; okrągłe, gruszkowate, podłużne i powywijane.



Są dynie ozdobne i te, z których można wyczarować kulinarne cuda. Tu też pełen rozrzut, dynia równie dobrze nadaje się do dań na słodko, jak i do tych wytrawnych. Na śniadanie dyniowa owsianka, na drugie śniadanie dyniowe placuszki, na obiad zupa z dyni i risotto z dynią, na podwieczorek dyniowe ciasto, a na kolację... hmm... może kanapka z szynką? I marynowaną dynią! A chleb do kanapki oczywiście też może być dyniowy :).


Jakby tego wszystkiego było mało, dynia to także idealny materiał do działań artystycznych. Najbardziej popularne są Halloweenowe lampiony i różnego rodzaju rzeźby.


Z dyń o różnych kształtach można jednak stworzyć właściwie wszystko, nawet kosmitów i planetę Dynię Ziemię.


                                         


                                                        

  






Skąd te wszystkie dyniowe zdjęcia? Z Festiwalu Dyni, który odbył się w ostatnią niedzielę we wrocławskim Ogrodzie Botanicznym.


Mieszkasz we Wrocławiu lub okolicach i nie przyjechałeś na festiwal? Żałuj! I koniecznie zapisz sobie, żeby nadrobić to za rok. Naprawdę warto, bo to ogromna frajda dla dorosłych i dzieci. Młoda biegała od małej dyni do wielkiej dyni i zajadała się smakołykami.

Ale dynie są u nas na topie nie tylko ze względu na kuchenne szaleństwa i dyniowy festiwal. Jest też książka o dyni. "Biegnij dynio, biegnij" to jedna z książek wydanych w serii OQO Wydawnictwa TAKO. O całej serii więcej w następnym poście, w kolejnej odsłonie naszego Top 5 książek dla 2,5-latka.

"Biegnij dynio, biegnij" to portugalska bajka, trochę śmieszna, trochę straszna. Babcia wybiera się na ślub swojej wnuczki, ale na drodze stają jej trzy wygłodniałe bestie: wilk, niedźwiedź i lew. Na szczęście babcia jest taka chuda, że bestie wolą poczekać z pożarciem jej, aż będzie wracać z wesela (heh, weselne obżarstwo...).



Nie wiem, czy na tym weselu podawano potrawy z dyni, ale to właśnie dzięki dyni babcia zdołała bezpiecznie wrócić do domu. Jak? Cóż, dynię jako środek lokomocji wykorzystał już niejaki Kopciuszek :).


Zajrzyjcie do tej książki, bo i ilustracje autorstwa André Letrii są tego warte. Wyraziste, chwilami może przerażające, a na pewno zupełnie inne niż w większości dziecięcych książek.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz