24 lutego 2016

Filcowa książka - zrób to sam!

Dajecie swoim dzieciom własnoręcznie wykonane prezenty? Kto się pochwali? :)
Mi na razie udało się zrobić jeden, Młoda dostała go na trzecie urodziny (czyli rok temu!). Powoli pracuję nad tegorocznym, więc najwyższa pora pokazać ten poprzedni. Specjalnie odkrywczy nie jest, bo krąży tego "w internetach" mnóstwo. To filcowa książeczka z różnymi zadaniami. Myślałam nawet, czy po prostu nie kupić takiej u jakiejś mamy-specjalistki, ale w końcu sama sobie rzuciłam wyzwanie. I zrobiłam! A skoro mi się udało, to uda się każdemu!

Zdecydowałam się umieścić w książce zadania związane z umiejętnościami życia codziennego - zapinanie ubrań (guzki, napki, rzepy), wiązanie sznurówek, zaplatanie warkoczy. Taka podręczna wersja montessoriańskich ramek garderobianych. 


Do wykonania takiej książki potrzebne są:
- filc w arkuszach (cienki, 1-2 mm, do kupienia np. na allegro),
- igła i nici lub maszyna do szycia,
- nożyczki,
- ubranka dziecięce z różnymi zapięciami lub osobne zapięcia: guziki, napki, haftki, rzepy, wiązania, zamki, klamry,
- dziurkacz i tasiemka lub kółka do spięcia całości.

Książkę szyłam ręcznie. Jeśli macie maszynę, to pójdzie Wam o wiele szybciej i będzie na pewno równiej ;). Moje szwy są krzywe, ale na nasze potrzeby wystarczające. 
Najpierw przygotowywałam poszczególne strony książki, a następnie zszywałam je parami, żeby utworzyły "kartkę".


Całość jest połączona za pomocą metalowych kółek, takich jakie używane są np. w scrapbookingu do spinania albumów. Można je kupić w sklepach z artykułami do scrapbookingu np. tutaj oraz oczywiście na allegro. Dziurki w filcu robiłam dziurkaczem-kombinerkami (do kupienia np. tutaj). Zamiast kółek sprawdzi się również tasiemka czy sznurek, przewleczona przez dziurki i związana. Książeczkę można także zszyć, ale spięcie jej ułatwi wymianę czy dokładanie kolejnych stron.


Nasza książka jest zapinana na rzep, sprawdzi się również guzik albo tasiemki do wiązania. (Na zdjęciu powyżej dobrze widać krzywość mojego szycia).

A tak wygląda książka w środku:


Pierwsza strona - napki - to kawałek kaftanika w noworodkowym rozmiarze. Wycięte, przyszyte i już.
Druga strona - warkocze - to moja własna twórczość z filcu. Zdecydowałam się na filcowe włosy, bo zależało mi na czymś w miarę sztywnym i łatwym do złapania. Dodatkowo każde pasmo jest w innym kolorze, żeby ułatwić Młodej naukę zaplatania. Dla starszych dzieci włosy można zrobić z włóczki.


Strona trzecia i czwarta - kształty. Zapinana na rzepy kieszeń z dziecięcych dżinsów jest schowkiem dla filcowych kształtów, które trzeba dopasować i przyczepić w odpowiednie miejsca. Tą stroną książki zainteresował się już niedawno Muminek.


Strona piąta - zapięcia szelkowe i napka - ze starej sukienki Młodej. 
Strona szósta - zamki błyskawiczne. Tę stronę chcę wymienić niedługo na inną, żeby po rozpięciu zamka można było coś do środka włożyć.


Strona siódma - klamry i taśmy. Kupione w pasmanterii. Pamiętajcie, żeby po ucięciu odpowiedniego kawałka taśmy delikatnie go opalić (najlepiej zapalniczką, z braku zapalniczki robiłam to świeczką). W przeciwnym razie taśma będzie się pruć.
Strona ósma - guziki. Kolorowe filcowe kwiaty do dopinania. To ulubiona strona Młodej :).


Strona dziewiąta - sznurówki. But wycięty z filcu i przyszyty, dziurki zrobione dziurkaczem-kombinerkami. Młoda na razie nie ogarnia jeszcze wiązania, ale samo przeplatanie sznurówki przez dziurki jest dobrym ćwiczenie,. 

Książka w takiej formie jest idealnym prezentem dla 2-3-4-latków. Przydaje się do ćwiczenia praktycznych umiejętności przed pójściem do przedszkola. Łatwo ją ze sobą zabrać, więc świetnie sprawdzi się w podróży albo w poczekalni u lekarza. Zróbcie swoją!








18 lutego 2016

Top 5 książek dla roczniaka (część 2) + wyniki konkursu

Ostatnio w pierwszej części top 5 książek dla roczniaka pokazaliśmy 2 pozycje. Dzisiaj kolejne trzy, u nas hiciory wielkie. Uwielbiała je Młoda, a teraz śmieje się do nich Muminek.

3. Soledad Bravi, "Księga dźwięków", Wydawnictwo Dwie Siostry



Najlepsza dźwiękowa książeczka dla dzieci! Ale to nie jedna z tych z przyciskami, po których wciśnięciu słychać niezbyt miłe komputerowe dźwięki. W "Księdze" dźwięki wydaje czytający, a bardzo szybko zacznie je wydawać też dziecko. Młoda mając niecałe 2 lata czytała już całą tę grubą książkę sama, Muminek jak na razie upodobał sobie wilka i wyje "ałuuuu" przy każdym obrazku ;).


"Księga dźwięków" opiera się na bardzo prostym pomyśle. Obrazek ze zwierzęciem, pojazdem czy innym przedmiotem wydającym dźwięk i obok duży napis, np. "Żaba robi kum kum", "Krowa robi muuu". Ale nie wszystkie dźwięki są tak oczywiste. Wiecie jak robi Boże Narodzenie? A jak robi ślimak? Ślimak, który "nic nie robi, tylko elegancko porusza czułkami" jest moim ulubieńcem z tej książki.


"Księga dźwięków" ma zgrabny format, idealny dla małych rączek. Kartki są sztywne, ale... I to będzie bardzo duże ale. Książka się rozpada. Nasz egzemplarz ma już trzy lata, po czytaniu przez Młodą rozpadł się na cztery części, a teraz coraz więcej kartek lata osobno. A wcale nie traktowali tej książki brutalnie ;). Mimo to polecamy bardzo!


2. Anna-Clara Tidholm, "Jest tam kto?", "A dlaczego?", "Gdzie idziemy?". "Wymyśl coś!", Wydawnictwo Zakamarki



Cztery (my mamy tylko trzy, czwartą pożyczamy z biblioteki, ale Muminek dostanie niedługo własny egzemplarz) kartonowe książeczki. Wszystkie kolorowe i z pomysłem. Największym hitem jest książka z pukaniem, czyli "Jest tam kto?".
Zaczyna się tak: "Mały dom, niebieskie drzwi. Chodź, pójdziemy w odwiedziny". A jak się idzie w odwiedziny, to co trzeba zrobić? Puk, puk, puk! I pukamy, a dziecko chichra się w najlepsze i puka razem z nami.


Każde drzwi są innego koloru i za każdymi mieszka ktoś inny. Są króliki, małe misie, szalejące małpy... Jeśli chcecie kupić tylko jedną książkę tej autorki, to zdecydowanie wybierzcie właśnie "Jest tam kto?".


Na drugim miejscu jest u nas "Wymyśl coś!". "Szare niebo, pada deszcz. Wymyśl coś! Nudzę się!". I wymyślają. Wymyśla lala, wymyśla miś, wymyśla małpka. A niektóre pomysły mają szalone.


Ta książka to też dobra inspiracja do wspólnych zabaw z dzieckiem. Upieczmy ciasto, zróbmy pociąg, zbudujmy wieżę.


"Gdzie idziemy?" lubimy chyba najmniej. Nie ma pukania, nie ma zabawek, a ja za każdym razem mam ochotę zamiast "gdzie" czytać "dokąd" ;).


Ubieramy się i wychodzimy z domu. Każda droga jest inna. Długa, kręta, pod górkę. A na końcu drogi czeka coś fajnego. Jezioro, po którym pływają kaczki i misie w łódce. Ulica, po której jeżdżą samochody i (moje ulubione z tej kiążki) krokodyle. Cztery pieski, które gonią się między drzewami. Dzieci, które jedzą lody i chrupią tajemnicze coś. Kto wie, co one chrupią? Gigantyczne ogórasy? ;)


1. Eva Susso, Benjamin Chaud, "Lalo gra na bębnie", "Binta tańczy", "Babo chce", Wydawnictwo Zakamarki


Ulubioną książką Młodej, kiedy miała rok-półtora była "Lalo gra na bębnie". Muminek najbardziej lubi "Binta tańczy", ale "Lalo" to jedno z niewielu słów jakie używa i oznacza ono dla niego właśnie książki i czytanie :). Nie miałam więc żadnych wątpliwości, że to ta seria powinna znaleźć się na pierwszym miejscu naszego top5.
Lalo, Binta i Babo to rodzeństwo, które mieszka w małym domku z mamą, tatą, starszą siostrą Ajszą oraz psem i kurą. 


Lalo uwielbia grać na bębnie (ma to po tacie). Binta, tak jak jej mama, kocha taniec. A Babo? Babo lubi jeździć wózkiem na wycieczki do lasu. Bo w lesie jest tyle ciekawych rzeczy. Łosie, dziki i jagody, z których cała rodzina zrobi potem wspólnie pyszne ciasto.


Wszystkie trzy książki pełne są dźwięków. Lalo gra na bębnie pim pim pom, bam bam baam i tin tin tin. Nogi Ajszy robią w tańcu tak tak tak, a Binta kręci pupą pimperi pimperi pim. 


Ogromnym plusem tych książek są ilustracje Benjamina Chauda. Kocham! I to na tyle, że niektóre książki tylko dla jego ilustracji kupiłam.
Minus - jeden, niewielki - miękkie kartki. Ale kiedyś dzieci i tak muszą nauczyć się obchodzić z takimi książkami. Nasze są w całkiem dobrym stanie,  a czytane po kilka razy dziennie już przez drugie dziecko :). Lektura obowiązkowa!


***

A teraz pora na wyniki konkursu! Bardzo dziękujemy wszystkim za udział :). Nagrody wygrywają:

1. kilogram sody - Ewa Młyńska
2. książkę "Wiosna na Ulicy Czereśniowej" - Irmina Gapińska
3. książkę "Co wypanda, a co niewypanda" - Magdalena Mandys

Gratulacje! Proszę o przesłanie adresów na maila (balonowa33@gmail.com) lub przez profil na FB.

15 lutego 2016

Top 5 książek dla roczniaka (część 1)

Od kiedy czytać dziecku książki? Podobno warto zacząć już w ciąży, a na pewno można czytać już noworodkowi. Moje dzieci swoje pierwsze książeczki dostały od razu po urodzeniu. Na początku były to książki obrazkowe, kontrastowe. Przez pierwsze trzy-cztery miesiące życia lubili się w nie wpatrywać, potem byli już zbyt ruchliwi na takie stacjonarne zajęcia. Książki jednak zawsze leżały gdzieś w zasięgu ich rąk, niektóre zostały przemielone, podarte i pożarte, ale jakieś straty muszą być :).

Do prawdziwego czytania (czyli siadamy z książką, oglądamy obrazki i czytamy bez rozpraszania się na inne zabawy) dzieci dorastały około 10-11 miesiąca. Najpierw były w stanie skupić się na jedną czy dwie książki, po roku już na kilka. Obecnie 15-miesięczny Muminek po pół godzinie czytania woła o jeszcze, zaczyna mieć dosyć po godzinie. Wyraźnie domaga się czytania, łapie książkę (najczęściej jedną ze swoich, czasem którąś siostry jeśli akurat wpadnie mu w ręce) i przybiega z nią do mnie lub taty (albo goni nas z nią po domu). Młoda w tym wieku miała zwyczaj wychodzenia rano z łóżka, brania książki i walenia mnie nią po głowie w ramach pobudki...


Dzisiaj prezentujemy pierwszą część naszego bardzo subiektywnego top 5 książek dla roczniaka (zajrzyjcie też do naszego top 5 książek dla 2,5 latka). U Młodej te książki były hitami mniej więcej od 11 miesiąca życia aż po drugie urodziny, ale i teraz chętnie ich słucha. Większość zna na pamięć, więc nawet sama może je "czytać" młodszemu bratu. Muminek, chociaż ma sporo nowych książek, najczęściej i tak przynosi do czytania te same, które trzy lata temu przynosiła jego siostra. A ja, mimo że jestem w stanie recytować je w środku nocy, jeszcze nie schowałam ich w najciemniejszym kącie szafy. Bo są naprawdę fajne!

5. Ola Cieślak, "Od 1 do 10", Wydawnictwo Dwie Siostry



Właściwie nie wiem, co w tej książce takiego jest, że moje dzieci uwielbiają ją od pierwszego czytania. Może to rymy i rytmiczność? Jak mówi tytuł w tej książce liczymy od 1 do 10, a pomagają w tym zabawne, nieco abstrakcyjne wierszyki o zwierzętach. 


"Trzy tukany na trzy zmiany urlopowe snują plany" - to chyba mój ulubiony wierszyk. Młoda dzięki tej książce szybko opanowała liczenie do 10. Muminek na liczenie jeszcze za mały, ale uwielbia stukać palcem w zwierzaki i odliczać je razem ze mną.


Wierszyki weszły do naszego domowego języka, tego, który znamy i rozumiemy tylko my. A dla nas to przecież oczywiste, że wszy gryzą jeże, a króliki po deszczu suszą uszy. Spróbujcie, może Wam też się spodoba?


4. Eric Carle, "Bardzo głodna gąsienica", "Pajączek", "Miś patrzy", Wydawnictwo Tatarak 



Książki Erica Carle to klasyka amerykańskiej literatury dziecięcej. Głodną gąsienicę zna chyba każde amerykańskie dziecko, a i inne książki tego autora warto znać. Pokazujemy dzisiaj jedynie trzy, te które u nas cieszą się największą sympatią. Czytamy je po angielsku, Gąsienice dostała w prezencie Młoda, Misia dostał Muminek, więc i Pajączka kupiłam w wersji oryginalnej. Wszystkie trzy książki są dostępne po polsku.


"Pajączek" to historia o pracowitym pająku, który buduje swoją sieć. Inne zwierzęta proponują mu wspólne zabawy, ale on jest zbyt zajęty. To książka dotykowa, paluszkiem dzieci mogą wyczuć pająka i jego sieć.
"Bardzo głodna gąsienica" to najbardziej znana książka Carle'a. Mała gąsienica wykluwa się z jaja bardzo głodna. W poniedziałek zjada jeden owoc, we wtorek dwa, w środę trzy... W sobotę zjada tyle różnych rzeczy, że aż ją boli brzuch, a ona nie jest już wcale mała.


To także książka dotykowa - z dziurkami, które gąsienica robiła w kolejnych zjadanych przez siebie rzeczach. Dziurki są idealne dla małych paluszków.


Książki Erica Carle uczą o przyrodzie, o zwyczajach zwierząt. Pająk zjada muchę, gąsienica przemienia się w pięknego motyla. Z serii o gąsienicy Wydawnictwo Tatarak przygotowało też kolorowankę oraz fartuszek. Można również znaleźć dziecięce naczynia i ubrania, a także różnego rodzaju gąsienicowe zabawki.


"Brown bear, brown bear, what do you see?" wydana po polsku jako "Miś patrzy" to książka o zwierzętach i o kolorach. W przypadku tej książki będę polecała zakup wersji angielskiej, a dokładnie tej, którą my mamy - slide and find. Duży format, grube kartki i przede wszystkim okienka do przesuwania. 


Co widzi niedźwiedź? Dziecko przesuwa okienko (spokojnie poradzi sobie z tym roczniak, a jakie to dobre ćwiczenie dla paluszków) i już wie. Niedźwiedź widzi czerwonego ptaka. Czerwony ptak widzi żółtą kaczkę. A kaczka widzi...


To była pierwsza książka, która naprawdę zainteresowała i zachwyciła Muminka :). Tak jak w innych książkach Erica Carle ilustracje wykonane są charakterystyczną techniką kolażu. Nie da się ich pomylić z niczym innym. 

Przeczytanie książki Erica Carle to część naszego wyzwania czytelniczego 2016. Na listę Muminkową wpisuję "Bardzo głodną gąsienicę", a Młoda jeszcze na swoją książkę poczeka. To nie ostatnie w tym roku spotkanie z tym autorem. 

Druga część top 5 książek dla roczniaka pod koniec tygodnia. I przypominam o konkursie, w którym można wygrać książki dla dzieci i sodę oczyszczoną ;). W konkursie można wziąć udział na naszym Facebooku oraz pod tym postem.

10 lutego 2016

Gotujemy po hiszpańsku (paella) + konkurs!

Luty jest u nas miesiącem Hiszpanii. Poznawanie tego kraju zaczęliśmy oczywiście od naszej podróżniczej Biblii czyli książki "Mapy". Po dokładnym przestudiowaniu mapy Hiszpanii, uwagę Młodej przyciągnęło kilka rzeczy.

Po pierwsze - flaga w wyrazistych kolorach i pan grający w piłkę nożną.


Po drugie - tancerka flamenco.


A po trzecie - hiszpańskie potrawy.


I gotowanie po hiszpańsku było pierwszym dużym zadaniem naszego hiszpańskiego miesiąca. Zrobiłyśmy paellę, a właściwie Młoda zrobiła ją sama :). Postawiłam na gotowanie w stylu programów kulinarnych. Jak Nigella czy inny Pascal. Wszystkie składniki przygotowane, pokrojone i odmierzone i jedyne co trzeba zrobić, to dodawać w odpowiedniej kolejności, mieszać i doprawiać. Dla czterolatka to wyzwanie!
Przepis przygotowałam Młodej w formie obrazkowej. Zdjęcia składników w kolejności dodawania a obok napisany czas, jaki mają spędzić na patelni. Przy okazji była to więc okazja do lepszego zrozumienia, ile to jest minuta, pięć czy dziesięć. Bardzo przydaje się minutnik. Używałyśmy wbudowanego w płytę, ale polecam jednak taki klasyczny, nakręcany.

Zaczęłyśmy od dokładnego przestudiowania przepisu i nazwania wszystkich potrzebnych składników.



Obsługa wyciskacza do czosnku była jednym z najtrudniejszych zadań. Młoda musiała włożyć w to bardzo dużo siły, ale się udało.


Oczywista sprawa, ale muszę to napisać: ani na moment nie zostawiajcie dziecka samego przy gorącej patelni.


[Nie pytajcie, czemu Młoda gotuje w kurtce przeciwdeszczowej. Taka wizja artystyczna ;)]


 A gotowa (i bardzo smaczna) paella wyglądała tak:



Korzystałyśmy z poniższego przepisu (paellę robiła w ten sposób rodowita Hiszpanka - moja współlokatorka ze studenckich czasów):

Składniki (na 2,5 porcji):

- 120 g ryżu (najlepiej specjalnego do paelli)
- jedna pojedyncza pierś z kurczaka lub mięso z dwóch udek
- ok. 10 dużych krewetek lub mieszanka owoców morza (małże, kalmary itp.)
- ok. 25 ml sosu pomidorowego (dałam pół małego słoiczka koncentratu rozpuszczonego w pół szklanki wody)
- jedna niezbyt duża czerwona i jedna zielona papryka pokrojona w kostkę
- zielony groszek (pół puszki lub garść mrożonego lub świeżego)
- 2 ząbki czosnku
- pół pęczka natki pietruszki
- oliwa z oliwek
- 0,12 g szafranu (czyli jedno opakowanie)
- szczypta słodkiej papryki w proszku
- sól i pieprz
- ok. 400 ml wywaru/bulionu (u nas zwykły rosół)
- białe wino (nie dałyśmy)

Paellę najlepiej przygotowywać na dużej, szerokiej patelni. 
Na oliwie podsmażamy czosnek (drobno pokrojony lub przeciśnięty). Dorzucamy pokrojonego w kostkę kurczaka i podsmażamy przez ok. 5 minut. Dodajemy groszek (jeśli jest świeży i mrożony), paprykę czerwoną i zieloną, a po ok 2 minutach szafran (najlepiej rozpuścić go w odrobinie ciepłej wody), paprykę w proszku, wino i sos pomidorowy. Następnie wsypujemy ryż i dobrze wszystko mieszamy. Kiedy ryż oblepi się sosem i przyprawami dolewamy na patelnię bulion (musi zakryć cały ryż), przykrywamy i gotujemy ok. 10-15 minut (zależy od rodzaju ryżu). Jeśli ryż wchłonie cały bulion, ale nadal będzie niedogotowany, dolewamy więcej płynu. Dorzucamy krewetki i groszek (jeśli jest z puszki), gotujemy jeszcze kilka minut. Gotowe danie posypujemy natką pietruszki.

Obrazkowy przepis (w pdf) możecie ściągnąć TUTAJ. Zdjęcia w przepisie pochodzą z grafiki google.


A teraz czas na pierwszy Balonowy KONKURS! Nasz profil na FB ma już 100 polubień, więc świętujemy i rozdajemy nagrody. Do wygrania są:
1. kilogram sody oczyszczonej do przygotowywania śniegumusujących tac i innych super zabaw,
2. obrazkowa książka Wiosna na Ulicy Czereśniowej,
3. książka o manierach Co wypanda, a co niewypanda.

Co zrobić, żeby wygrać? 
Zostaw komentarz pod tym postem i napisz, którą nagrodę chcesz wygrać.

Konkurs trwa do środy (17 lutego) do północy. Losowanie nagród 18 lutego. Konkurs odbywa się jednocześnie na blogu i na naszym profilu na FB. Żeby zwiększyć szanse na wygraną można zgłosić się do konkursu w obu miejscach :).

2 lutego 2016

Styczniowe nowości z naszej półki

Pamiętacie nasze wyzwanie czytelnicze? Bardzo proste, bo to jedynie 20 książek w ciągu roku. Na pewno przeczytałyśmy tyle z Młodą przez jeden miesiąc, ale do tabelki wpisałam na razie jedynie dwie. I kolejne dwie do tabelki Muminkowej. Mały złapał bakcyla i codziennie po śniadaniu mamy obowiązkową sesję czytania :).
A oto książki, które niedawno trafiły na naszą półkę i od pierwszego czytania spodobały się dzieciom.


Tiina Nopola, Mervi Lindman, "Siri strzela gola", Wydawnictwo Wilga

(wyzwanie nr 5 - książka, której bohaterem jest dziewczynka)


Koledzy Siri nie chcą grać z nią w piłkę nożną, bo mówią, że nie ma "oka do piłki". Siri postanawia więc nauczyć się dobrze grać i zapisuje się do piłkarskiej drużyny Dzielne i celne.


Ale treningi wcale nie są takie proste, zwłaszcza, jeśli w drużynie są też niezbyt miłe dziewczynki. Siri już chce się poddać, ale Mały Otto przychodzi jej z pomocą. W ważnym meczu Siri pokazuje na co ją stać.


"Siri strzela gola" to historia o pokonywaniu własnych słabości i o tym, żeby się nie poddawać. Bardzo ważna i bardzo życiowa.


Gunilla Bergström, "Hokus-pokus, Albercie", Zakamarki

(wyzwanie nr 10 - książka, na podstawie której nakręcono film)



Serię książek o Albercie Albertsonie polecałam już tutaj nie raz. Albert trafił do naszego top5 książek dla 2,5-latka, a półtora roku później nadal czytamy o jego przygodach. "Hokus-pokus, Albercie" to jednak książka trochę spoza głównej serii. Przede wszystkim jest dłuższa, a ilustracji jest mniej i są tylko czarno-białe. Zdecydowanie jest to pozycja dla trochę starszych dzieci (Młodej początkowo trudno było wysłuchać całej książki na raz).


Albert i jego kolega Wiktor poznają starszego pana, który... potrafi czarować! I chociaż tata powtarza Albertowi, że czary nie istnieją, to chłopcy i tak są zafascynowani nowym znajomym. Zresztą, co tata może wiedzieć o czarach? Do tego Czarodziej ma psa, a największym marzeniem Alberta jest właśnie własny pies. Kiedy Czarodziej jednym ruchem wyczarowuje dla Wiktora statek w butelce, Albert wie już o co on poprosi Czarodzieja. Oczywiście, że o psa!


"Hokus-pokus, Albercie" to książka o dziecinnej wierze w magię i o rozczarowaniu w zderzeniu z realnym (dorosłym?) światem. Wszystko jednak kończy się dobrze. Magia istnieje, chociaż niekoniecznie wtedy, gdy macha się różdżką.
Obecnie w kinach można obejrzeć film na podstawie tej książki (pod tym samym tytułem). Poszukajcie, czy grają go w Waszych kinach. Warto obejrzeć! Młoda widziała ten film po raz pierwszy jesienią ubiegłego roku w ramach Festiwalu Kino Dzieci. W ostatni weekend poszłyśmy ponownie do kina i chyba podobało jej się jeszcze bardziej. W filmie jest kilka dodatkowych wątków, więc nawet dorosły znający książkę się nie znudzi.


Elżbieta Wasiuczyńska, "Moja pierwsza księga pojazdów", Egmont

(wyzwanie nr 2- książka polskiego autora)


To już oczywiście pozycja z listy Muminkowej, coś dla maluchów, chociaż Młoda też sięga czasem po tę książkę. "Moja pierwsza księga pojazdów" to świetne ilustracje-wyszywanki, a na każdej z nich zwierzak w pojeździe. Jest pająk na hulajnodze, biedronka na rowerze i królik w balonie. 


A do tego różne pytania, zachęcające rodziców (albo starsze rodzeństwo) do opowiadania i tworzenia własnych historii. Którym pojazdem podróżuje się najszybciej, a którym najwolniej? Dlaczego pilot zakłada słuchawki? Potrafisz naśladować dźwięk syreny straży pożarnej? A może uda ci się odegrać któregoś z bohaterów książki tylko gestem? Jak może wyglądać kosmita?


Książka ma duży format i twarde kartki, idealne dla maluchów. Lubimy bardzo!


Michalina Rolnik, "Zakątki, czyli kto tu mieszka?", Wydawnictwo Dwie Siostry

(wyzwanie nr 17- książka popularnonaukowa)


Kategoria w Wyzwaniu Czytelniczym może nieco na wyrost, ale na liście maluszkowej jak najbardziej pasuje. Dwudziestu bohaterów - dzieci z różnych krajów. Każde z nich ma na sobie tradycyjny strój i pokazuje swój dom. Proste a genialne. 


Wydawnictwo określiło tę książkę jako 3+, jednak polecam ją już dla młodszych. Muminek bardzo lubi patrzeć na dzieci w książkach, więc w tą wpatruje się jak zaczarowany. I bez problemu znajduje już w niej igloo.


Dla Młodej "Zakątki" to okazja do zobaczenia różnych kultur, kolorów skóry, tradycji, osłuchania się z innymi niż w przedszkolu i na placu zabaw imionami. Świetna pomoc naukowa do naszego projektu 12 krajów w 12 miesięcy
Przy okazji to też punkt wyjścia do rozmowy o polskiej kulturze ludowej, bo "czemu ta Hania ma taką sukienkę?".


Na okładce książki znajduje się mapa świata z zaznaczonymi imionami dzieci krajami, gdzie mieszkają.


I to tyle styczniowych nowości. Ci, którzy śledzą nasz profil na Facebooku wiedzą już, że w lutym poznajemy Hiszpanię. Będziemy oglądać flamenco (na youtube ;)), gotować paellę i tortillę i słuchać hiszpańskich piosenek. A już niedługo na Balonowej przegląd najlepszych książek dla roczniaka.